Dziś dzieciom w wieku 6-8 lat polecamy książkę o wyobraźni.

Po co dzieciom wyobraźnia? Przecież mają jej tak dużo : )

Gdyby jednak miały jej naprawdę dość dużo, nigdy nie chodziłyby smutne, przygnębione czy znudzone. A zdarza się widzieć takie dzieci. Im również czasem los nie sprzyja.

Jest jednak kraina, gdzie ani nuda, ani smutek nie mają wstępu. Nosi nazwę: Zasnem.

Trafia tam siedmioletni Gabriel uważany przez kolegów za mało ciekawego, a pozory jak zwykle mylą. Chłopiec może pochwalić się czymś, co jednak trudno dostrzec – wyobraźnią. Tylko dzieci z wyobraźnią mogą trafić do Zasnem.

Ponyliusz przestał na chwilę płakać i spojrzał załzawionymi oczami na nowego przyjaciela.

 – Czy gdybym się obudził, to ten koszmar skończyłby się  i dla mnie, i dla ciebie? – spytał, a po chwili dodał: – No i dla pana Buu, oczywiście?

 – Pewno, że nie – odsyknął mu kucyk. – Czy ty wiesz w ogóle, gdzie trafiłeś?

 – Do snu? – zapytał cicho Gabryś.

 – Na wszystkie koszmary, chłopcze! – wykrzyknął pan Buu, który – choć to przecież nieładnie – podsłuchiwał. – Ta kraina nazywa się Zasnem, a to oznacza, że jesteśmy dalej niż we śnie.

Polecamy – Mikulska B. – Spotkajmy się w Zasnem, il. Lewandowska M.

Jednak wyobraźnia nie wystarczy, by uporać się z problemami i uwierzyć w siebie. Istnieje anty-kraina Zasnu – Kraina, Gdzie Umierają Wszystkie Marzenia. I tam właśnie musi sprawdzić swoje siły Gabriel.

 

Teraz coś dla dzieci w wieku 6-106 lat.    : )

Kojarzycie Piotrusia Pana?

Zapewne nie wiecie jednak o nim tego, że zanim zamieszkał w Nibylandii żył sobie w Ogrodach Kensingtońskich w Londynie.

Ta piękna opowieść została opublikowana w 1906 r. jako fragment książki dla dorosłych pt. “Mały biały ptak”, podczas, gdy historię Wiecznego Chłopca wszyscy ludzie na świecie poznali w 1911 r.

Cóż takiego niezwykłego jest w Ogrodach Kensingtońskich, że można je nazwać pra-Nibylandią?

Otóż, niesamowite rzeczy dzieją się, kiedy tylko Zamykają się Bramy Ogrodu i nadchodzi noc. Wówczas zewsząd wychodzą niezwykli mieszkańcy Ogrodów – wróżki i elfy. Czy istnieje pra-Wendy?

Kiedyś, kiedy po raz kolejny szukaliśmy w krzakach szmacianej piłeczki Davida, zamiast niej znaleźliśmy urocze gniazdko uwite zz wełny, a w nim cztery jajka, całe pokryte małymi cętkami, które bardzo przypominały odręczne pismo Davida. Od razu pomyśleliśmy, że muszą to być pełne miłości listy mamy zięby do piskląt siedzących w środku. Każdego dnia, jeśli tylko byliśmy w Ogrodach, przychodziliśmy do gniazdka zięby z wizytą, starając się, żeby nie zauważył nas żaden z tych okrutnych chłopaków, i rozsypywaliśmy dookoła okruszki. Zięba szybko uznała nas za przyjaciół i siadała w gnieździe ze złożonymi skrzydłami, przyglądając się nam uprzejmie. Ale pewnego razu, kiedy tam przyszliśmy, w gnieździe były tylko dwa jajka, a następnego razu nie było już ani jednego. Najsmutniejsze było jednak to, że biedna mała zięba trzepotała skrzydłami wśród zarośli i patrzyła na nas z takim wyrzutem, że zrozumieliśmy, iż to nas wini za to , co się stało. David starał się jej wprawdzie wytłumaczyć, że to nie byliśmy my, ale obawiam się, że zbyt długo nie używał już ptasiej mowy, żeby zięba mogła go zrozumieć. Tego dnia opuściliśmy Ogrody, przyciskając do oczu zaciśnięte pięści.

Polecamy – Barrie J. M., Piotruś Pan w Ogrodach Kensingtońskich, il. Minor M.

Marcin Minor swoimi pięknymi ilustracjami przywołał dawny angielski świat, ukazał tajemniczość, pewnego rodzaju niepokój i dziecięcą oniryczność.

Dzieci i dorośli dzięki tej książce będą mogli zastanowić się nad ulotnością czasu dzieciństwa, nauczą się doceniać chwile odchodzące w przeszłość.

 

Na koniec zapraszamy do małego pokoju z książkami   : )

W domu mojego dzieciństwa był pokój, który nazywano: “Mały Pokój z Książkami”. Na dobrą sprawę mógłby się tak nazywać w tym domu każdy pokój. Nasze dziecinne pokoje na pięterku były pełne książek, zastawiona książkami była także pracownia ojca na parterze. Książki stały na półkach biegnących wzdłuż ścian jadalni, ławice książek przelewały się do sypialni matki (…) Każdemu w tym domu przyszłoby raczej do głowy obejść się bez ubrania niż bez książek. A nie czytać znaczyło tu tyle co nie jeść.

Ale najbardziej zapchany książkami był Mały Pokój, był po prostu zdany na książki, jak zapuszczony ogród na łaskę zielska. Tu – nikt książek nie porządkował, nie odrzucał niepotrzebnych. W jadalni, w pracowni, w dziecinnych pokojach były książki uszeregowane, uporządkowane. Ale do Małego Pokoju pchał się barwny tłum włóczęgów i wyrzutków z uporządkowanych półek na parterze, z pak, które ojciec zakupił hurtem na licytacji. (…) Można było wybrać sobie towarzystwo łobuzów lub towarzystwo dobrze wychowane i wręcz znakomite. Dziecko, któremu nikt nigdy nie zabronił zaglądać do książki, mogło zdać się na los szczęścia. W tym zakurzonym pokoju (….) otworzyły się przede mną czarodziejskie okna na światy, których nigdy nie widziałam, na odległe czasy, których nie mogłam pamiętać. Widać było przez nie świat poezji i świat prozy, świat rzeczywisty i świat wyobraźni.

Od Autorki [z:] Farjeon E., Mały pokój z książkami, il. Ardizzone E.

Polecamy – z serii Mistrzowie Światowej IlustracjiFarjeon E., Mały pokój z książkami, il. Ardizzone E.

Dwadzieścia siedem mądrych i rozbrajających opowieści, pełnych szczęśliwych zbiegów okoliczności i cudów.

O rezolutnych służących, niechętnych do ożenku królach, niedocenianych krawcowych, bezimiennych kwiatach, zapomnianych rozkazach i o kimś, kto chciał poślubić Księżyc …

Skip to content