Podwórkowe walentynki
Pomysł ów wyszedł bodajże od świnki,
żeby na podwórku zrobić walentynki.
Indyk, choć się nie znał na literaturze,
od razu postanowił wysłać wierszyk kurze.
Rudawa kocica zaniosła serdelka
pod budę swej sympatii – małego kundelka.
Byczek kozie w zębach przyniósł koniczynki,
wymamrotał przy tym, że to walentynki.
Perliczkę – damulkę zaś naszła ochota,
aby z życzeniami podreptać do kota.
Tylko królik, choć wiadomo, że kochał się w kaczce,
żadnej walentynki nie dał nieboraczce.
“To przez nawał pracy” – choć kłamstwem się brzydził,
tak tłumaczył, bo… się niewymownie wstydził.